Pamiętamy gdy Chris rzucił nam pierwsze spojrzenie… Długie włosy, potężna broda, niebieski, przenikliwy wzrok, cylinder, frak i zegarek na łańcuszku. Włosy na karku lekko nam się uniosły… jaki gość!
Po czym okazuje się, że to jeden z najcieplejszych ludzi, jakich poznaliśmy w życiu… W zamku, w jednej z komnat Vero upina włosy, głęboko wzdychając, blednąc i czerwieniąc się na zmianę, bardzo się denerwuje. Następnie okazuje się, że to jedna z najbardziej radosnych osób jakie spotkaliśmy na naszej drodze. I taki był cały ślub. Uczuciowy, najszczerszy, najprawdziwszy i najradośniejszy.